Przez przypadek natknęłam się na ciekawą historię pewnego Pana…
Korzystając z przecudnej marcowej pogody (jak w garncu) mogę sobie pozwolić na rozwinięcie wczorajszego tematu. To nie jest żadna tajemnica, że wynalazcy urządzeń wytwarzających darmową energię nie dostają patentów i w większości przypadków ich wynalazki ulegają utajnieniu. Najczęściej podaje się jedną przyczynę – tajemnica wojskowa! Odkrywcom nie wolno publikować szczegółów swoich urządzeń, ani upowszechniać w żaden inny sposób! Tak dzieje się od lat!
Ludzkości już dawno narzucono mechanizm ukrywania tego typu wynalazków tyle tylko, że nic o nim nie wiedzieliśmy. W dobie Internetu utrzymywanie jakichkolwiek tajemnic jest niezwykle trudne i coraz więcej ludzi uświadamia sobie, że jesteśmy pozbawiani czystej, darmowej energii przez system zrzeszający ludzi, którzy wolą zarabiać miliardy i manipulować nami każdym sposobem byle tylko nie udostępnić nowych technologii. Jeśli myślicie, że wśród wynalazców nie ma naszych rodaków mylicie się okrutnie. Mamy ich kilku a jednego poznałem osobiście. Jan Taratajcio pracuje nad urządzeniem dostarczającym darmową energię na bazie zniszczonych wynalazków Tesli. Ale to nie był powód naszego kontaktu. Chcę być dokładny więc muszę opisać wszystko od pieca.
Tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą donoszę, że od czasu gdy medycyna konwencjonalna chciała mnie wykończyć diagnozując w moim biednym organizmie trzy nowotwory nie chodzę do lekarzy. Sam się wykaraskałem z problemu nowotworowego, cukrzycy, nadciśnienia, nadwagi i od pięciu lat nie wchodzę do gabinetów lekarskich. Ale… Pewnego pięknego dnia przestałem słyszeć na prawe ucho. Wiedziałem, że zebrał się korek, który trzeba wypłukać. Nigdy nie grzebię w uszach wykałaczkami, bo tego oduczono mnie w Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach, gdzie przed laty przeprowadzano operacje mojego lewego ucha. Trzy, wszystkie nieudane.
Dlatego też udałem się do laryngologa za własne pieniądze, bo przecież nie mógłbym czekać z głuchym uchem całymi tygodniami. Niestety trafiłem na jakiegoś konowała, który co prawda ładnie wypłukał mi prawe ucho, ale dorwał się również do mojego lewego, tego operowanego kiedyś, w którym jest dziura w błonie bębenkowej. Moje protesty i wrzaski nic nie dały bo za głowę trzymała mnie pielęgniarka wagi ciężkiej o sile buldożera. I się zaczęło! Po kilku dniach od wizyty ucho zaczęło boleć i zaczął się ropny wyciek. Udałem się z reklamacją do konowała, który przy pomocy tego samego buldożera wlał mi do dziurowego ucha spirytus z wodą utlenioną. Wrzeszczałem tak, że oczekujący pod drzwiami pacjenci zwiewali z przychodni (prywatnej) co do jednego! Konował dowiedział się nie tylko o tym co o nim sadzę, ale również co sądzę o jego mamusi i tej zmutowanej pielęgniarce, bo potworny ból skutecznie przysłonił moją wrodzoną łagodność i wypracowaną pogodę ducha. Potem jeszcze tylko trzaśniecie drzwiami, chociaż to nie załatwiało problemu ani trochę.
Miałem już dość prywatnych klinik więc podkuliwszy ogon udałem się do swojego lekarza pierwszego dotyku. Przesympatyczna i empatyczna pani doktor widząc stan mojego ucha zdecydowała nie dawać mi skierowania do laryngologa (bo to trwa) tylko od razu przepisała antybiotyk. Po tygodniu miałem zgłosić się do kontroli. Wbrew moim przekonaniom antybiotyk połykałem jak kura pszenicę a mimo to ból narastał więc przed upływem wyznaczonego terminu znów znalazłem się w gabinecie pani doktor. Gdy zobaczyła w moim uchu szyb naftowy natychmiast wypisała skierowanie na ostry dyżur na Banacha i to na cito! Inaczej pana nie przyjmą, bo dziś nie mają dyżuru laryngologicznego a tam jest dobry oddział laryngologiczny – konspiracyjnie wyjaśniała pani doktor.
W poczekalni dziki tłum chorych ludzi. Większość odsyłają z kwitkiem ale ja jestem na cito! Każą mi czekać. Czekam. Zapewniam was, że czekanie z przenikliwym bólem ucha środkowego to absolutnie inny wymiar! Kiedyś pacjentów z bólem przyjmowano w pierwszej kolejności ale dziś nikogo to nie obchodzi. Trzeba czekać!
Przepraszam, ale muszę was zostawić w tej atmosferze bólu ucha i oczekiwania bo i tak wszystkiego dziś nie opiszę a w dodatku obudziłem w sobie stare demony wściekłości, więc muszę natychmiast oczyścić pole serca swoimi magicznym sposobami. Jutro też będzie dzień więc na spokojnie dokończę. Brrrrr…
Kolejny dzień …
Wczoraj zostawiliście mnie w poczekalni Izby Przyjęć na Banacha gdzie sobie siedzę z infekcją ucha środkowego i przenikliwym bólem. Po paru godzinach (!) zapraszają mnie do gabinetu. Miła i sympatyczna pani doktor fachowo odessała z ucha to co miała odessać i zaordynowała inny, drugi już antybiotyk. – Natychmiast ma pan zgłosić się do naszej przychodni, dam skierowanie na cito. Ze skierowaniem w ręku i nowym antybiotykiem w zębach idę do przychodni. Miła i sympatyczna pani w rejestracji zapisała mnie na wizytę w… maju. Takie mamy terminy na cito – odpowiedziała z uśmiechem.
Przez cały tydzień połykałem grzecznie nowy antybiotyk ale ucho nie przyjęło tego do wiadomości i paprało się w dalszym ciągu. Na Banacha nie chcieli mnie już przyjąć tylko doradzili żebym pojechał do Kajetan. – Oni też tam mają ostry dyżur a pan jest ich wieloletnim pacjentem więc… Jadę. W Kajetanach nie ma żadnego ostrego dyżuru. Miła i sympatyczna pani w recepcji uprzejmie poinformowała mnie, że na wizytę w Światowym Centrum Słuchu czeka się rok lub półtora więc mogę się zapisać przez Internet. – Ale mnie bardzo boli! – popiskuję cichutko. – Nic nie mogę poradzić – odpowiedziała miła i sympatyczna. Kątem oka zauważyłem ekipę telewizyjną. Robili jakiś reportaż z Kajetan więc postanowiłem to wykorzystać zwracając się do miłej i sympatycznej: Za chwilę nagrają jak siedemdziesięcioletni facet zacznie tu wyć, wić się po podłodze i wyklinać doktora Skarżyńskiego i jego porządki. Albo mnie pani rejestruje natychmiast albo ja rzucam się na podłogę! Musiałem być niezwykle sugestywny bo miła i sympatyczna położyła palec na ustach, zatelefonowała gdzieś, potem wyszła, przyszła i w końcu wręczyła mi karteczkę na kompleks szpitalny.
Po dwóch godzinach przyjęła mnie miła i sympatyczna pani doktor, której opowiedziałem w skrócie moją uchostory. Uśmiechnęła się ciepło, potem odessała co miała odessać, założyła opatrunek, pobrała wymaz i zaleciła trzeci już antybiotyk tym razem w kroplach. I jeszcze na koniec karteczkę z terminem wizyty kontrolnej. Mam się pokazać u niej za dziesięć dni. Super! Przez cały tydzień sumiennie wlewałem antybiotyk w kropelkach do mojego biednego ucha ale najwidoczniej Konował zaraził mnie jakąś niezwykle syfiastą bakterią bo ucho wciąż było mokre. Po dziesięciu dniach jadę do Kajetan, ale przyjmuje mnie zupełnie inna pani doktor. Równie miła i sympatyczna zresztą! Imperium profesora Skarżyńskiego czyli Światowe Centrum Słuchu to naprawdę niezwykle ekskluzywny moloch i pracuje tam cała armia miłych i sympatycznych lekarek.
Nowa pani obejrzała ucho, odessała co miała odessać, zajrzała do papierów i stwierdziła, że w moim wymazie nie stwierdzono żadnej bakterii, więc ucho paprze się niezgodnie ze sztuką lekarską. W związku z tym przepisała mi czwarty antybiotyk ze sterydami, tym razem w maści i wręczyła karteczkę z terminem wizyty kontrolnej za dziesięć dni. W wyznaczonym terminie jadę, ucho jest suche, więc obydwoje oddychamy z ulgą, pani wyznacza wizytę kontrolną na październik. Koniec? Myślicie, że koniec? Po trzech dniach od tej wizyty ucho zaczyna robić się wilgotne i zaczyna pobolewać. Z dnia na dzień ból staje się coraz większy. Co mam robić? W Kajetanach mnie nie przyjmą a nie chcę znów wymuszać wizyty na małpę, na Banacha nie, doktor pierwszego dotyku bez sensu, prywatnie laryngolog jeszcze bardziej. Co można zrobić zwijając się z bólu?
Wtedy właśnie do furtki zadzwonił listonosz z przesyłką od mojego przyjaciela. Leszek wiedział o moich kłopotach z uchem bo całymi dniami wisimy na telefonie rozmawiając na tematy duchowe i zrobił mi prezent. Dostałem zapper nunczako produkcji Jana Taratajcio. Patrzyłem na dwie miedziane rury jak Szydło na malowane wrota nie mając pojęcia co z tym zrobić. Dlatego zatelefonowałem do konstruktora, który okazał się przemiłym rozmówcą. – Pan odkręci kabelek od jednej rury i włoży go do ucha, po trzecim seansie powinno przejść! Chroniczne zapalenie ucha z którym nie mogli sobie poradzić najlepsi fachowcy w Warszawie? – Po prostu proszę sprawdzić!
Wetknąłem kabelek do ucha i po trzecim zabiegu ból ustał a ucho stało się suche. I tak jest do tej pory! Domyślacie się jakie uczucie zagościło w sercu moim? Niedowierzanie. I z tym niedowierzaniem zostawiam was na cały weekend abyście sami znaleźli odpowiedź na pytanie dlaczego tak długo cierpiałem na ból ucha?!
Jedna podpowiedź: nic nie dzieje się przypadkiem!
Stanisław A. Penksyka
No cóż, ja również zaprzestałem korzystać z usług lekarzy.
Odkąd mam biorezonator i wiedzę uzyskaną z książki „Łańcuch życia”, śpię spokojnie.
Najważniejsze – jestem w 100% zdrowy, a nasz organizm jest najlepszym lekarzem „pod słońcem”.